Dillu
Administrator
Dołączył: 14 Sie 2015
Posty: 802
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sob 9:08, 15 Sie 2015 Temat postu: OFF Festival 2015 |
|
|
Zdecydowałem się wkleić (z drobnymi zmianami) tu moją relację z Offa.
7.08.
Widziałem Sunn O)))! Legenda o tym, jak to decybelami miksują trzewia, jest prawdziwa. Chyba najgłośniejszy występ, jaki słyszałem. Tak to wygląda: (tu wpisz domenę jutuby)watch?v=BOvoRTdAkYA Moc tych wszystkich wzmaków i paczek, plus standardowe nagłośnienie sceny, trzeba poczuć na żywo. Na początku robi to naprawdę mocne wrażenie (a przecież miałem włożone w uszy zatyczki), z czasem trwania występu można przywyknąć.
Takich ilości sztucznej mgły, jakiej użyli Sunn O))), też jeszcze nie uświadczyłem na żadnym występie, nigdzie.
Właściwie to dzisiejszy dzień Offa poza tym bez rewelacji. Zdążyłem dopiero na Komendarka, bo na Pl.Wolności był alarm bombowy i blokada ruchu, więc miast autobusem drałowałem pieszo. Występ zresztą taki sobie, bardzo fajne za to było "Requiem Ludowe" Kwadrofonika i Adama Struga. Fajnie grały czarne chłopaki z Songhoy Blues. Ho99o9 trochę powariowali na malutkiej scenie w ramach tzw. dzikich koncertów. Mick Harvey słabo nagłośniony, za dużo basu i stopy, bardzo to średnio wyszło. Tylko niezły występ dała Susanne Sundfør (chociaż wokalnie to była pierwsza klasa), a na koniec posłuchałem The Residents, którzy dali nieszczególnie strawne show, muzycznie broniąc się (jako tako) głównie dzięki partiom gitarowym- gitarzysta odwalał kawał dobrej roboty.
8.08.
Drugi dzień festiwalu zacząłem od występu polskiej formacji Ketha na scenie głównej, prosto w którą prażyło popołudniowe słońce. Szkoda, że kilka pierwszych numerów słuchałem w zatyczkach, bo w ich przypadku się nie sprawdziły- znacznie lepiej brzmieli na gołe ucho. Zagrali w większości nowe numery, parę rzeczy z 2nd sight i fragment epki- tutaj niestety zabrakło sekcji dętej. Nie wiem, co się stało, bo na próbie przed występem puszczali sample dęciaków. Trochę przez to straciły te świetne kompozycje, niemniej jednak poza tym wykonanie bardzo dobre, dobrze zabrzmieli i Janas na scenie dał czadu. Nowe utwory brzmią bardzo obiecująco, może być naprawdę świetny album.
Po Ketha posłuchałem trochę Hańby!. Przyjemny, świetnie odebrany występ. Takie podwórkowe granie z werwą, dobrze wykonane. Można przy tym się naprawdę fajnie bawić.
Kinsky na scenie Trójki niby nie zachwycił, ale odbiór mi popsuły koncertowe niewygody (nie wina Offa tylko moich przypadłości), więc może dlatego. Następnego dnia jakoś nuciłem pod nosem jeden numer z występu i z dystansu stwierdziłem, że było dobrze. Specyficzne to granie, które nie ma na żywo takiego kopa, jeśli się nie jest bardzo wrażliwym na podobną nutę. Fani na pewno nie byli zawiedzeni. Ja ich muzykę lubię, ale bez przesady.
Bardzo fajnie wypadła ludowa muzyka w wykonaniu panów ze wschodu występujących pod nazwą Huun-Huur-Tu. Ponownie: świetne przyjęcie u publiczności. Ciekawa muzyka, zagrana z sercem i skillem (śpiew gardłowy :headbang: ). Takie występy warto zobaczyć.
Po dłuższej przerwie, w której na głównej rozbrzmiewał jakiś mało ciekawy hip-hop, a w namiocie Trójkowej nie było miejsca, więc poszedłem coś zjeść- po przerwie zainstalowałem się pod sceną leśną w oczekiwaniu na występ Sun Ra Arkestra. Sam początek nie zachwycił, ale potem było już pięknie. Wspaniały występ, piękny jazz, zarówno ten bardziej nastrojowy, również z wokalem pani słusznej wagi , jak i bardziej awangardowy. Wizualnie świetnie się prezentują w swoich błyszczących ciuszkach, świetnie brzmią i aż szkoda, że zaraz po nich grało DEP, dla którego samą końcówkę Sun Ra sobie podarowałem, żeby zająć sobie dobre miejsce na czas.
Występ The Dillinger Escape Plan jak zawsze świetny, do tego z rozmachem, bo scena główna i doskonałe brzmienie(!). Trochę krótko grali, zabrakło mi paru numerów z ostatniego ich koncertu za oceanem. Mieli czas na ich zagranie, bo kwadrans przed planowanym końcem już się pożegnali z festem. Zagrali jednak jak gwiazda, to może im ujść takie gwiazdorzenie, tym bardziej, że lider miał urodziny.
Pod sceną piekieło, aż się niefajne tumany kurzu wzbiły w powietrze. Bleh. W klubach nie ma takich "atrakcji". Trochę zresztą szkoda, że nie zdecydowałem się obejrzeć występu z pewnego dystansu, jak przeciętny uczestnik festiwalu, fundując sobie daleko różne wrażenia od tych, które zespół zwykł mi do tej pory zapewniać.
Po DEP, które rozwaliło dokumentnie, chciałem posłuchać muzyki z Twin Peaks w wykonaniu Xiu Xiu, jednak za późno się na nich wybrałem i zastałem ciasny tłum, na końcu którego odbiór był pogorszony, oprócz samej odległości, przez klubowe dudnienie dobiegające z jednego z namiotów w strefie gastronomicznej. To, co rozbrzmiewało ze sceny, nie zachwyciło zresztą, więc poszedłem na scenę eksperymentalną, gdzie bardzo fajnie polską, ludową muzykę w jazzowej stylistyce wykonywało Lautari. Absolutni profesjonaliści- to mi przychodziło do głowy podczas występu. Szkoda, że wcześniej się nie wybrałem na ich występ, bo było czego posłuchać. Piękne wykonania.
Jednym z najjaśniejszych punktów tego dnia i całego tegorocznego Offa był występ pań z Selvhenter. Nowoczesny, ciężkawy, trochę noisowy, trochę ambientowy jazz w wykonaniu pięknych kobiet. Zdecydowanie brzmiała w tej muzyce żeńska nuta, w którą warto było się wsłuchać. Znakomite wykonanie, świetna muzyka, prawdziwe artystki i bardzo ciepły odbiór ich występu, na który one odpowiadały bardzo sympatycznym uśmiechem i podziękowaniami. Szkoda, że trochę mi z początku umknęło. Muszę też dorwać ich płytę.
Zdecydowałem się zostać w Katowicach do rana i poszedłem jeszcze na ponad godzinny występ etiopskiego klawiszowca Hailu Mergia grającego z polską sekcją w składzie. Szczególnie Paweł Szpura na bębnach zrobił na mnie przy tej okazji wrażenie. Świetny perkusista. Zaprezentowali granie łączące blues, jazz i muzykę z rodzimych stron klawiszowca. Nie było to jakieś szczególnie interesujące. Na tym skończę relację z drugiego dnia.
9.08.
Trzeci dzień festiwalu był dla mnie bardzo krótki. Wpadłem na kilka godzin, uciekając do domu już przed godz. 22-ą. Na początek trochę noisu i ambientu od kontrabasisty Jacka Mazurkiewicza występującego pod nazwą 3FoNIa. Ciekawy występ, fajne wykorzystanie kamertonów dla stworzenia ambientowych przestrzeni.
Po przerwie obiadowej obejrzałem występ Decapitated. Panowie dali czadu, ze szczególnym wskazaniem na trójkę stojącą z przodu, bo perkusja, szczególnie w pierwszych numerach, zabrzmiała słabo. Nie wiem, czy to wina nagłośnienia, czy partii bębnów w tamtych numerach. Zauważyłem poprawę gdy zagrali coś z Organic Hallucinosis- perkusja wreszcie robiła swoje. Poza tym, jak już gdzieś pisałem, Vogg to kozak, znakomity gitarzysta. Zabrzmiał mocarnie. Rasta na wokalu też znakomicie się sprawdza, bass też bardzo daje radę. Może mieli jakieś problemy, bo Vogg często schodził za ekran ustawiony na scenie, ale jeśli jakieś mieli, to zupełnie z nich wybrnęli. Psuł mi trochę odbiór znajomy, który u nich jest technicznym- co chwila łeb wystawiał zza ekranu za Voggiem i mnie rozpraszał jego widok.
Piękny koncert dało Son Lux na dużej scenie zaraz po Decapach. Nie znałem ich, a okazali się naprawdę świetni. Wspaniała, świetnie zrobiona, nowoczesna i ambitna muzyka rozrywkowa zupełnie bez spiny. Liderowi na wokalu i klawiszach, który znakomicie śpiewał, grał i ma u mnie mega szacunek za te kompozycje, towarzyszyli świetny gitarzysta i perkusista. Całość wykonana bardzo żywiołowo, z sercem i absolutnie profesjonalnie. Dodam, że to kolejny występ na festiwalu, który przebił wielokrotnie koncert Dream Theater w Spodku. Ten nadmuchany sławą swojej progresywności balon, jakim jest DT, powinien się uczyć grać od takich artystów.
Na zakończenie bardzo fajny występ Arto Lindsaya wraz zespołem. Bardzo lubię te jego piosenki, fajnie to wypadło, zagrali z jajem. Zabawny jest z tą swoją dziwną gitarką, na której gra w dziwny sposób, ale dodaje tym smaczku muzyce. Zagrali też jeden krótki, instrumentalny i noisowy numer z innej bajki. Zaraz po tym, jak zeszli ze sceny, leciałem na autobus i do domciu odpocząć. Nogi bolą od tego stania na tylu koncertach. Fajnie było, ale dobrze, że już koniec. Do następnego Offa.
Ostatnio zmieniony przez Dillu dnia Sob 9:10, 15 Sie 2015, w całości zmieniany 1 raz
|
|